Slow reading

Troska i miłość – jak dokonywać wyborów i przyjmować szczęście. Recenzja „Kamienicy” Alžběty Bublanovej

Kiedy rodzisz dziecko, pragniesz dla niego wszystkiego, co najlepsze. Może nie myślisz o gwiazdce z nieba, nie żyjesz w bajce przecież, lecz chcesz tego, co uczyni je szczęśliwym. Pragnienia dzieci zaś mogą być różne, jedne są niewielkie, jak nowa lalka czy autko. Z czasem kształtuje się charakter i wyobrażenia czy chce być w przyszłości nauczycielem, lekarzem lub artystką. Matka, bez względu na to, jakie są to marzenia, stoi obok swojego potomka, oferując wsparcie. Bohaterka „Kamienicy”, sześćdziesięcioletnia kobieta, pomimo, że córka jest już dorosła, nadal chce dla niej dobrego życia. Bo przecież dziecko na zawsze pozostaje dzieckiem. Nie przestaje się go kochać nawet wtedy, kiedy zostaje się babcią.

Nie wiem, dlaczego aż tak wielką wagę przywiązuję do szczęścia mojej córki. Oczywiście to logiczne, przecież to moje dziecko, ale dlaczego mam wrażenie, że całe życie się zmieniło? Że to nie jest życie, jakie chciałam mieć. Aby móc w spokoju umrzeć.


Nasza kobieta w kwiecie wieku doskonale pamięta, jak jej córka chciała zostać projektantką.

Chciała być dokładnie taką projektantką, która biega po domu jak szalona z wizją nowej kolekcji. Zawsze umiała się ciekawie ubrać. Nawet gdy była bardzo młoda, potrafiła komponować ubrania w taki sposób, że zawsze wyglądała dobrze. A ja nigdy jej tego nie powiedziałam. Upierałam się, że wygląda jak obszarpaniec i że powinna ubierać się bardziej tradycyjnie. I nosić spódnice ze sztywnego materiału, takie, które trzeba porządnie prasować, a nie te swoje zwiewne spódniczki, które kojarzyły mi się ze swobodą obyczajów.

Zamiast tego pracuje w sklepie odzieżowym. Trudno to nazwać namiastką tego, co chciało jej dziecko, a może?
Tyle, że córka ma już 40 lat, a ostatnie 10 spędziła na walce z bezlitosnym przeciwnikiem – alkoholem. Czy go pokonała? Bohaterka podczas swoich rozmyślań, buduje różne historie, lubi obserwować między innymi swoich sąsiadów i układać różne scenariusze. Kiedy nie ma już siły na ciągle piętrzące się w głowie pytania i myśli: co by było gdyby, chciała tylko dobrego życia dla córki, dobrego męża, pracy. W pewnym momencie życia staje przed dylematem. Czy kolejny raz pomóc już dorosłej córce czy może zacząć wreszcie myśleć o sobie?

– Będę pracować jako projektantka. Naprawdę. U jednej kobiety, która szyje sukienki, ale skończyły jej się pomysły. Znam ją, jest naprawdę dobra.
Nie wiedziałam, co na to powiedzieć. Na ile prawdziwe jest to, co mówi i co to właściwie oznacza. Czy będzie w stanie się z tego utrzymać? Czy naprawdę będzie się zajmowała projektowaniem, czy tylko będzie pomocnicą, która podaje igły.
– Cieszę się. Bardzo się cieszę. – Objęłam ją. To po to przyjechałam.
Aby ją objąć. Abym dojrzała w jej ramionach, abym przestała przejmować się tym, że zrobię makijaż i zamówię stek w jakiejś restauracji, abym czuła się kobietą w ramionach swojej córki.

Kiedy nadchodzi ten moment, że człowiek dorasta do tego, by zająć się sobą? Nie chodzi mi o czysty egoizm, a o pielęgnację tego, co w nas najlepsze. O ciało, duszę, o wizerunek siebie. Czy da się polubić siebie, kiedy życie stało się stagnacją i nużącą rutyną? Śniadanie, zakupy, kawa, tylko we własnej kuchni. Gdzie pragnienia rozmowy i spędzania czasu z innymi? Możliwość wyjścia do teatru i wypicia z przyjacielem lampki wina w kawiarni?
Czy można tak przekreślać siebie i wychodzić z założenia, że nic już nas w życiu nie czeka?


Alžběta Bublanovą opowiada powoli, serwując nam zwykłą codzienność, lecz w taki sposób, że chcemy ją chwycić – nie sposób nie włączać przycisku, który uruchamia pasmo refleksji nad własnym życiem.

Byłam.Jestem.Będę.

Jak to zwykle bywa, jedno zdarzenie w niejednej historii zmienia bieg, wyprowadza z równowagi i zakłóca codzienność.  Takiego momentu doświadczyła również bohaterka pewnej nocy. Dzięki niemu zaczęła patrzeć na otaczający ją świat pod innym kątem. Przypomniała sobie, że istnieje, dojrzała do tego, by stanąć przed sobą, spojrzeć na siebie obiektywnie.

Czy starość ma zwalniać nas z dążenia do własnego szczęścia? Czy oto miałoby chodzić w życiu, aby przemknąć niezauważalnie, albo w żółwim tempie, od rutyny do rutyny, obserwować czas i czekać na zakończenie?

Ta wyjątkowa proza jest dla wszystkich. To nietypowa podróż, która zmusza do zadawania wielu pytań. Jaka ja będę? Czy skupię się na własnym życiu czy może poświęcę je w imię szczęścia swoich dzieci?


Czekam na kolejne książki z wydawnictwa Moc Media, które mocno poruszą. Może nie wstrząsną, ale utwierdzą w przekonaniu, że książki mają moc i wpływ na życie, nauczą empatii i zrozumienia, rozwiną na każdym poziomie i nie dadzą o sobie zapomnieć tak, jak „Kamienica”.

Po własny egzemplarz zapraszam: https://mocmedia.eu/publikacje/kamienica/

KAMIENICA

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *